tag:blogger.com,1999:blog-582298987597331952.post3385121384857203053..comments2023-10-02T08:08:21.671-07:00Comments on Fight!Suzan: Jak słucham (krytyka jako tauromachia)fight!suzanhttp://www.blogger.com/profile/06334382280959775256noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-582298987597331952.post-26670533977594472522019-11-29T11:20:20.948-08:002019-11-29T11:20:20.948-08:00..Iwona W.https://www.blogger.com/profile/17261243813717026836noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-582298987597331952.post-69222019269985214902014-06-12T14:10:13.214-07:002014-06-12T14:10:13.214-07:00Ciekawa uwaga o radiu. Nie poznawałabym chyba w og...Ciekawa uwaga o radiu. Nie poznawałabym chyba w ogóle nowej muzyki, gdyby nie radio. Może być internetowe, ale bezwarunkowo z żywym didżejem, który, gdy wybiera za mnie, to jakby dawał mi los na loterii, tak właśnie lubię. Czytanie recenzji przed posłuchaniem nieznanego to jak podglądanie zawartości tego losuAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-582298987597331952.post-36139711945375097942014-04-01T11:12:24.702-07:002014-04-01T11:12:24.702-07:00Sugerowanie, że ktokolwiek zaglądał tu w celach in...Sugerowanie, że ktokolwiek zaglądał tu w celach innych niż dla bekiAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-582298987597331952.post-91603896874066777922014-03-25T12:32:51.616-07:002014-03-25T12:32:51.616-07:00Jaka jest szansa, że spróbowałbyś poleconego przez...Jaka jest szansa, że spróbowałbyś poleconego przeze mnie, legalnego i strasznie taniego i fajnego narkotyku? Pytam poważnie. Nie wiem, jak znany ci jest rynek legalnych środków (np. RC) w Polsce ale zabawa z narkotykami, pisaniem o nich i po nich jest obecnie dostępna - dosłownie - bez wychodzenia z domu. A ograniczanie się do spalenia i wstawienia to dla mnie jak słuchanie całe życie dwóch płyt. W tym momencie cztery najczęstsze argumenty przeciw (dostępność, cena, legalność, przyzwolenie) upadają i ulegają dezaktualizacji a śledzenie nowych związków chemicznych to zabawa porównywalna do obserwowania nowości wydawniczych.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-582298987597331952.post-57370171523766155732014-02-27T04:46:01.413-08:002014-02-27T04:46:01.413-08:00już nikt nie lubi Szałaskajuż nikt nie lubi SzałaskaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-582298987597331952.post-34247801808977884082014-02-23T13:13:32.015-08:002014-02-23T13:13:32.015-08:00Jebany pedaleJebany pedaleAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-582298987597331952.post-53253468372943516752014-02-21T06:20:59.370-08:002014-02-21T06:20:59.370-08:00Jest parę takich tekstów–rozebrań, które chciałbym...Jest parę takich tekstów–rozebrań, które chciałbym żeby przydarzyły się mnie. Na pewno byłby to szkic Ciorana o de Maistrze (bodajże w „Ćwiczeniach z zachwytu”) i Janion o Pigoniu (m. in. w zbiorku „Do Europy tak, ale tylko z naszymi umarłymi”). Oba są dość podobne do tych opowiadań Borgesa, w których portretuje on nieistniejących autorów wraz z ich wyimaginowanym dziełem (np. „Analiza twórczości Herberta Quaina”), a zatem nie tyle rekonstruuje autora, co raczej od nowa go generuje, dopełniając jego kreację jako narratora o zewnętrzny wobec niej i od niej niezależny pogląd czytelnika. Zgadza się to z twierdzeniem Valery'ego, że „ten, kto chce *odtworzyć* autora na podstawie jego dzieła, musi *stworzyć* postać fikcyjną” („Estetyka słowa”, s. 255; podkreślenia moje).<br /><br />Żeby teksty–rozbiórki miały szanse zaistnieć konieczne są trzy czynniki: 1) zainteresowanie tekstem (równie duże jego uformowaniem, co treścią), 2) zainteresowanie drugim człowiekiem, przeświadczenie, że KTOŚ czytany tekst napisał (dlaczegoś i dzięki czemuś), a nie jest to tylko content, 3) oczytanie, bo skądś trzeba taki pomysł rozbiórki wziąć, chyba że uznamy za jego realizację cienki paszkwil na natemat.pl albo przenikliwość hejtingu („jebany pedale” jako ujawnienie czyjegoś homoseksualizmu na bazie przeczytanego tekstu). Żaden z tych czynników nie jest aktywny. I pozostaje jeszcze jeden: krytycy nie myślą o konsolidacji w scenę, na przykład poprzez wzajemne cytowanie się, polemiki i tak dalej. Pisałem o tym szeroko tutaj: http://fightsuzan.blogspot.com/2012/12/horyzont-recepcyjny-o-cytacie-w-recenzji.html.<br /><br />Nie wierzę, aby na chwilę obecną istniała możliwość wspomnianych rozbiórek w ramach polskiej krytyki muzycznej. Przy jej obecnym stanie taki poziom wyrafinowania i dekadencji, by zabawiać się portretowaniem kolegów po piórze albo czytanych autorów, byłby zwyczajną perwersją (to jakby uczyć rozumowania metatekstualnego dzieci, które nie są jeszcze piśmienne) i mam tu na myśli zarówno krytykę w Internecie, jak i akademicką. Druga jest wsobna i w ogóle nie interesuje jej dialog (także z tematem własnych dociekań – muzyką), pierwsza nie dysponuje żadną kulturą słuchania, a co dopiero czytania lub pisania o muzyce, nie ma zatem wiele więcej możliwości ekspresji ponad krótkie rekomendowanie singli i płyt w złudnym mniemaniu, że w ten sposób zaspokaja potrzeby odbiorców. To nawet nie zarzut, tylko opis etapu, jaki następuje po schyłku, kiedy to „samym chlebem się żyje” i liczy się przetrwanie, sam byt, a nie jego jakość.fight!suzanhttps://www.blogger.com/profile/06334382280959775256noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-582298987597331952.post-85827489341094808152014-02-20T13:20:29.548-08:002014-02-20T13:20:29.548-08:00Zawsze myślałem, że masz silny utajony fanbase, kt...Zawsze myślałem, że masz silny utajony fanbase, który - gdyby jego członkowie podjęli rękawicę i zaczęli zajmować się krytyką - byłby dla "krytyki muzycznej" (w sensie dopełnienia podmiotowego "historii sztuki" Hubermana z "Przed Obrazem", wiem, że czytałeś) pozytywną przeciwwagą dla "Czytam polską prasę muzyczną dla beki" (w innej wizji rękawica jest już na dłoni) . I naprawdę myślałem, że regularnie dostajesz mejle od fanów (w tym napalonych, serio zainteresowanych tematem fanek) i któryś z nich przed tobą samym "rozbierze"cię tekstowo (zarówno w sensie przedmiotu jak i formy obnażenia). A tu widzę kicha. Czy znasz lub chociaż szczerze wierzysz w istnienie kogoś, kto teraz - po obnażeniu - "wziąłby się za ciebie", jednocześnie - za siebie i zarazem za krytykę muzyczną? Szewc bez butów chodzi. Anonymousnoreply@blogger.com