czwartek, 18 grudnia 2008

Matt Bauer - Island Moved In the Storm

Matt Bauer
Island Moved In the Storm

2008, La Société Expéditionnaire


9.3


Zazwyczaj strumień wyobraźni zatrzymuje się na twardych realiach martwego ciała, ale nie tym razem. Zwłoki zostały porwane powiększając swoją masą siłę snującej się wartko rzeki. Ręce, nogi i twarz nie zniknęły jednak, po prostu się toczą i są równie interesujące jak mknąca woda, szarpiący mięso czas i niemy świat obserwujący ten groteskowy rejs. Bauer wyjaśnia na własną rękę zagadkę martwej kobiety wydobytej pod koniec '70 z pokrowca na namiot dryfującego po rzece Kentucky. Ktoś inny zadzwonił już po CSI, Matt próbuje się domyślić czegoś bez wspominek o imieniu i nazwisku. Rysy na zwłokach, obrażenia, połamane paznokcie, kolor rozwodnionych oczu – wszystko coś znaczy, odsyła do czegoś. Jeśli to, co zostanie wysnute będzie piękne, kryterium prawdziwości swobodnie może zostać zawieszone. Więc Bauer stara się rzeczywiście, żeby było pięknie.


Banjo, gitara, hiperewokatywne liryki oraz splatające się wokale, męski i damski, skutecznie budują w odbiorcy iluzję pomieniania się na perspektywy z nadawcą. Nie ulec temu światu przedstawionemu byłoby marnotrawstwem nadażącej się fikcji. Kołysanki Bauera przywodzą na myśl Krainę traw Gilliama: chorobliwie piękną, zdeformowaną balladę pełną paranoicznych detali, które wszystkie coś znaczą, przemożnie kierując do rzeczywistości biegunowo odmiennej od idylli, w której je zatknięto. Próżno szukać melodramatu w trupie wyciągniętym z worka (As She Came Out of the Water), kościele sierpniowego dnia (Florida Rain) czy wcieleniu w ptaka (Blacksnake In the Carport), jeśli są dziełem wyobraźni na tyle wyrafinowanej, że zdolnej hamować formalną ekspresję na rzecz głębokiego zaakcentowania prawdziwie lirycznej treści wynikłej z drobiazgowego rejestrowania wydarzeń (trzask deptanych muszelek przy brodzeniu po rozlewisku z trupem na rękach!).

Bliski konceptualizacji, projekt IMItD przenosi na bardziej nowoczesny (to już wyczuwalnie INDIE folk) grunt, założenia klasycznych Murder Ballads Cave'a: brutalne piękno, rubieża Stanów, samotni psychopaci od wściekłych rewolwerowców, przez sadystyczną inkarnację Humberta Humberta, po zelotów Miltonowskiego Raju utraconego, niewinna ofiara i Życie, którego wszyscy starają się trzymać pazurami i zębami. Narrator dedukujący o losach Tent Girl jest tegoż Życia fascynatem. Hipnotyzuje go grzechotnik brnący dalej pomimo odrąbanej głowy. Nieznośne piękno rzeki, w której kąpią się dziewczęta. Wystarczy rysa w ścianie, ohydne imię nadane ślicznotce, aby móc uogólnić: to najcudowniejszy kwiat kryje w sobie najmocniej trawiącą truciznę.

Tak złożone i płodne doświadczenie usypia chęć kategoryzacji gatunkowej, co nie oznacza, że jest ona niemożliwa – IMItD nie jest tworem oryginalnym, ale bliską perfekcji realizacją założeń stawianych przez wyśniony i jednocześnie działający, prototyp tego typu artyzmu.

Na koniec parę konkretów od naukowców z Wikipedii, które rzucą dodatkowe światło na metody działania i genezę zjawiska:

1. In literary criticism close reading describes the careful, sustained interpretation of a brief passage of text. Such a reading places great emphasis on the particular over the general, paying close attention to individual words, syntax, and the order in which sentences and ideas unfold as they are read.

2. Zimny odczyt (cold reading) to technika używana do przekonywania ludzi, że wie się o nich znacznie więcej niż faktycznie się wie. Nawet bez żadnej wcześniejszej wiedzy o kimś, odczytujący za pomocą tej techniki może szybko uzyskać dużą ilość informacji przez uważne analizowanie mowy ciała, jego ubioru, uczesania, pochodzenia, sposobu mówienia.

3. The rope securing the bundle was cut, and the canvas was opened to reveal the nude, badly decomposed body of a young woman. Her right hand was clenched, as if she'd tried to claw her way out of her shroud. Her eyes had rotted away, and her once-white flesh was mottled by pock-marks of deterioration. When Detective Edward L. Cornett of the state police arrived from Frankfort an hour later, Grant told him:
- We've just finished a preliminary autopsy. The victim was a white female, sixteen to nineteen years, five feet one inch tall, eight stone. She had short, reddish-brown hair, and no identifying marks or scars.
- Could you get any fingerprints? - asked the detective.
- Not yet, the body is too badly decomposed.


myspace : download

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz