Tarot Sport
ATP, 2009
5.8
Jeśli ktoś dzwoni do ciebie, a ty musisz zakomunikować mu wrzaskiem, że za chwilę się odezwiesz, bo jesteś w tramwaju, prawdopodobnie jeździmy tym samym. Naderwana blacha napierdala rytmicznie o szkło. Zadowolone uśmieszki współpasażerów, którym dzień poprawiła właśnie czyjaś nieudana próba kontaktu, spełzają po chwili, kiedy sami stają przed wyzwaniem odebrania telefonu. Jeśli jedziesz autobusem i muzyka na słuchawkach o rozmiarach licujących z towarzyską ogładą jest stratą baterii, prawdopodobnie jeździmy tym samym. Utrapienie. Jeśli jesteś zmuszony ocierać się o ludzi, których nie tknąłbyś w najczarniejszych koszmarach, a zamykając oczy nie jesteś w stanie się odgrodzić, bo ciągle słyszysz jak przekrzykują rumor krzywej trakcji - czuj się jak u siebie w dupie. Prawdopodobnie jeździmy tym samym. Na przedostatnim wsiadają krzywe dziewczynki i zaczynają puszczać na całą pizdę dzwonki, które za laskę w kiblu ściągnął im sponsor? Zgryzota przy zerze pożądania, taki to tramwaj. Durna pinda parę metrów dalej, która wygląda jakby mogła cię zrozumieć nie raczy spojrzeć w twoją stronę i po chwili zaczynasz rozumieć, że cały ten burdel właściwie jej nie przeszkadza. Jest jedną z nich. Świat Bóg pomazał czerwonym markerem etc.
Spokojnie. Imaginuj utopijny świat: transport miejski wygląda jak obrazy Mehoffera a brzmi jak Tarot Sport. Wiadomo: w wyniku koniunkcji księżyców, gwiazd i reszty gówna, kilka dni listopada ma otworzyć alternatywnemu światu bramy na Ziemię i podobno muzyka da wtedy radę zagłuszyć pracę polskiego tramwaju nawet słuchana na najmniejszych słuchaweczkach. ALE. Jeśli nie chcecie czekać, bo już zwyczajnie, kurwa, nie możecie i jeśli nie przepadacie za Lightning Bolt, bo nie kręci was przegryzanie tętnic własnoręcznie ranionemu jeleniowi, wybór jest prosty. Tarot Sport daje radę zagłuszyć, bo miejscami łudząco przypomina pracę ww. podłych mechanizmów, więc przy okazji uczestniczycie w sprytnej dywersji w various bitrate, no a *płytka* sama w sobie pozostaje relaksująca, estetyczna, prosta i całkiem modna. Tarot Sport + nowy gruby katalog Ikei i w trasę z całym spoko, chociaż całkiem prawdopodobne, że to podręcznik nestingu zajmie was na dłużej.
Spokojnie. Imaginuj utopijny świat: transport miejski wygląda jak obrazy Mehoffera a brzmi jak Tarot Sport. Wiadomo: w wyniku koniunkcji księżyców, gwiazd i reszty gówna, kilka dni listopada ma otworzyć alternatywnemu światu bramy na Ziemię i podobno muzyka da wtedy radę zagłuszyć pracę polskiego tramwaju nawet słuchana na najmniejszych słuchaweczkach. ALE. Jeśli nie chcecie czekać, bo już zwyczajnie, kurwa, nie możecie i jeśli nie przepadacie za Lightning Bolt, bo nie kręci was przegryzanie tętnic własnoręcznie ranionemu jeleniowi, wybór jest prosty. Tarot Sport daje radę zagłuszyć, bo miejscami łudząco przypomina pracę ww. podłych mechanizmów, więc przy okazji uczestniczycie w sprytnej dywersji w various bitrate, no a *płytka* sama w sobie pozostaje relaksująca, estetyczna, prosta i całkiem modna. Tarot Sport + nowy gruby katalog Ikei i w trasę z całym spoko, chociaż całkiem prawdopodobne, że to podręcznik nestingu zajmie was na dłużej.
Gdyby tramwaj puszczał własną muzykę, albo wszyscy poczuliby się jak na imprezie, albo nastąpiłby koncert życzeń i hejt na ta gatunki, których dany osobnik nie trawi. Ludziom nie dogodzisz, nie ma takiej opcji.
OdpowiedzUsuń