sobota, 3 października 2009

Shakira - She Wolf (single)

Być może to nikły refleks prozy Chandlera wzbogacił moje już i tak barwne życie. Trudno było oprzeć się temu wrażeniu, kiedy próbując zgłębić tajemnicę nowego singla Shakiry stwierdziłem, że jedyne czym dysponuję to wymięta ulotka warsztatów mocy kobiecej Ananda-Yoga, twierdząca, iż Siła kobiety to księżyc, którego blask jest wystarczający, by oświetlić nam drogę nawet w najciemniejszą noc. Bo kobietę prowadzi intuicja, ona rozświetla jej drogę. Zaciekawiony analogią w liryku Shakiry (The moon's my teacher, and I'm her student), udałem się do biblioteki, aby przejrzeć pod tym kątem Mitologię erotyczną Czarnej Afryki. Ślepy strzał, lecz ślepe strzały prowadzą często w widne uliczki. Bardzo proszę:

Lud Fonów z Dahomeju wierzy w obojnacze bóstwo, część męska to Lis - zarządzający dniem, a część żeńska Mawu - zarządza nocą. Lud Kraczi (Wolta) wierzy, że Słońce było mężczyzną, a Księżyc kobietą, pobrali się i spłodzili dzieci; Księżycowi znudziło się życie małżeńskie i znalazła sobie kochanka. Słońce bardzo to przeżywało, oddaliło Księżyc od siebie, dzieląc się majątkiem; część dzieci poszła za jednym, a część za drugim rodzicem. (podkreślenia moje)

Cieplej. A jeśli męska cząstka to Lis, kobieca to...? Nie, nie kura. Wilk. Proste. Oto moc dedukcji. Ona-Wilk. Mojej nietuzinkowej znajomości ludzkiej natury nadal nieprzystawalnym wydał się jednak pewien ustęp: Not looking for cute little divas or rich city guys, I just want to enjoy (...) a boy. Zapytywałem sam siebie, co She-Wolf miałaby do roboty z chłopcem dopóki nie poszperałem jeszcze trochę i wśród wykładów Nabokova (Wykłady o literaturze. Austen, Dickens, Flaubert, Stevenson, Proust, Kafka. Warszawa 2001) natknąłem się na twierdzenie jakoby wszystkie fikcje miały początek w prehistorycznym młodzieńcu, który z nudów wszedł do lasu, aby wytarzać się w ściółce i wynurzyć z kniei podrapany i zapłakany wołając: wilk! wilk!, na śmierć strasząc tym samym resztę plemienia. Singiel Shakiry, tradycyjnie dość, stawia więc kobietę w bezpośrednim sąsiedztwie archetypicznego źródła inspiracji obmyślanych przez chłopców nieprawdopodobnych metod imponowania innym. Poniekąd przypomina to impakt nieśmiertelnej She Riddera Haggarda, o której sam autor, zdaje się, wolałby zmilknąć, jak również charyzmę księżnej Ticonderoga absolutnie nie przemilczanej przez Witkiewicza w Nienasyceniu. Jak w tej partii liryku:

Sitting across a bar staring right at her prey
It's going well so far, she's gonna get her way
Nocturnal creatures are not so prudent

Nocturnal creatures blisko skrzydła nocy i cienia Wieczności, które to dają spoczynek Tej, Za Którą Należy Podążać; staring - oszczędne, metonimiczne ujęcie mocy hipnotycznych i w końcu rymy: prostacki, sąsiadujący prey-way ujmuje zręcznie łatwość z jaką drapieżnik pokonuje drogę do ofiary, aby w końcu jej dopaść, który to moment wyraża pozbawione już rymu (cisza śmierci) prudent,
zgrzytliwe jak grymas zmarszczonego ostrzegawczo wilczego pyska, choć kojarzące się przecież także z konserwą, robieniem tego po bożemu etc.

Paradoks więc, lecz w
szystko zdaje się ostatecznie prowadzić ku jasnej, dość niewinnej, erotycznej zabawie:

I've been devoting myself to you Monday to Monday and Friday to Friday
Not getting enough retirbution or decent incentives to keep me at it
I'm starting to feel just a little abused like a coffee machine in an office
So I'm gonna go somewhere closer to get me a lover and tell you all about it
Auuuuu

Fragment ten dość długo nosiłem w kieszeni zapisany na serwetce, tuż obok rzędu cyfr mającego imitować numer telefonu jednej z wyimaginowanych, choć pięknych, klientek mojego biura. Okazało się, że nosiłem go szczęśliwie. Ziemista cera pracowników McDonald's, których stan zdrowia zdążyłem pobieżnie zlustrować w kolejce po shake'a i znaleźć mało zadowalającym, sprawiła, iż odczułem potrzebę kompensacji estetycznej w poezji, więc pokusiłem się o tłumaczenie:


Poświęcałam ci się od wtorku do wtorku i od piątku do piątku,
W zamian nie dość wymiernych zapodałeś mi bodźców, kotku.
Zaczynam czuć się wykorzystana, nadużyta jak w biurze dostępny wciąż ekspres
Zamierzam podłapać gdzieś blisko kochanka, opowiem ci z nim każdy eksces
Auuuuu

Monday zamieniłem na wtorek żeby podtrzymać nieubłagany rytm tej wypowiedzi.
Do rzeczy: codzienne poświęcenie oraz nierówny rachunek emocjonalny partnerów potwierdzać mogłyby, iż podmiot jest kobietą dojrzałą, doświadczoną księgową rutynowego związku uczuciowego. Z drugiej jednak strony oklepane (subtelny seksizm!) skojarzenie bycia wykorzystywaną z przestrzenią biurową oraz streszczanie stałemu partnerowi pikanterii przeżyć (zapewne jaskrawo podkoloryzowanych, jeśli nie zmyślonych) zaoferowanych przez kochanka zakrawają na sielankowe gry młodocianych oblubieńców komentujących swoje oczekiwania apostrofami obdarzonymi zerowym ciężarem konotacyjnym (zboczuszku etc.). Przechyla też szalę na tę stronę anaforycznie powtarzane SOS nawiązujące prawdopodobnie do powszechnego przekonania o legendarnym potencjale erotycznym pilotów.

Należy ograniczać wilkołactwo jak to tylko możliwe: czy to stosując ciasne
body, kiełznające ewentualną kwiecistość hormonalnej oracji, jak czyni to w klipie sama autorka, czy przez zabawę konwencją, poprzez znacząco hiperbolizowane gesty (rytmiczne dyszenie do kamery) odmawiając utożsamienia się z nią. Zawsze lubiłem oczytane i opalone, więc myślę, że niecierpliwie czekam na nowy album Shakiry. Poza tym, cytując klasyka: loove it so damn catchy <3. Kolejna sprawa zamknięta. Elo, laleczki.

myspace

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz