Modlitewnik
2010, Blackest Rainbow
2.9
Stosunkowo króciutki, album damskiej połówki Natural Snow Buildings koncentruje się na odmalowaniu prześwietlonego słońcem lasku, akcentując na zmianę to rejony cienia, to obszary silniej nasłonecznione. Te pierwsze kojarzą się z Lisą Gerrard jako autorką soundtracków do Whale Ridera i A Thousand Roads. Drugie przypominają raczej jaskrawy pop, może i z wyważonymi shit-dystorcjami, ale bez melodii. Obie grupy mają swojego akceptowalnego reprezentanta: "I Know Where I'm Going" po stronie słońca i "Strigele Tanz" po stronie cienia. Ten drugi, dbały o zaakcentowanie za sprawą zdezelowanych skrzypiec inspiracji apokaliptycznymi odmianami folku, robi sobie sporą siarę bytując w roku premiery Baalstorm, Sing Omega. Reszta niezbyt skutecznie próbuje imitować barokowy post-folk They Turned Our Desert Into Fire Lickets.
Obiecanki cacanki na okultyzm, kruki, pogańskie zabobony sprowadzają się do stereotypowych dla post-folku ewokacji. Masońskie symbole na okładce? Ciekawy emblemat, skrywający kronikę życia flory. Modlitewnik? Franciszkański i naiwny mimo usilnej kreacji na pagan folkowy respons dawany Pocahaunted. Gdyby to była pierwsza publikacja Isengrid, gdyby pierwszy raz słyszeć takie grańko, można by się oddać minucie zadumy. Nawet wtedy jednak podejrzewać by można, że całą płytę nagrano w jeden dzień lub jeszcze lepiej: że całość materiału artyście z większym wyczuciem wystarczyłaby na jeden porywający kawałek. Deprymujące świadectwo nadproduktywności, którego najciekawszym elementem pozostaje tytuł.
Twinsistermoon
Then Fell the Ashes...
2010, Blackest Rainbow
2.7
Jeden wielki Sigur Rós. Facet daje czarną okładkę z wielkimi literami, czcionką, o której hobbyści mieliby pewnie wiele do powiedzenia, wielokropkiem na końcu, słowami fell oraz ashes w tytule i rzuca człowieka w sam środek gęstwiny mrocznych, psychodelicznych drone'ów. Hahahahaha. Ma być zimno, ciemno, igła kompasu kręcić się ma wokół własnej osi. Każą ci brnąć przez śnieg, szary opad, chłód i mgławicę, wszystko zawiane, zasypane. Tracisz siły na łażenie od jednego majaczącego we mgle kształtu do drugiego... Poganiacze ciągle krzyczą z poboczy: bądź przerażony, strach, strach, więcej lęku. Starasz się więc wyprodukować trochę zimnego potu, który uzupełniłby podmuchy wiatru niosącego marznący wodny pył. Nagle... tak, nie wydaje ci się! to anielski głos, a potem? to dźwięk pozytywki! Hipnotyzuje cię, podążasz za nim. Stajesz w pół kroku. Walisz się w czoło. Tak, ja też nie wiem jak mogłeś pomyśleć, że to pretensjonalne gówno może być czymś innym niż snem wyeksploatowanej wyobraźni.
Kiedy już się obudzisz - nie pij tyle Anatola, odstaw fajki, przejdź się. Uświadom sobie z całą mocą: mimo że na pierwszy rzut oka wydawać się może inaczej, każdy rok twojego życia był inny. Przypomnij sobie, co wyróżniało ostatnie pięć poszczególnych lat. A co je łączyło? Kim tak naprawdę chcesz być i czemu jeszcze nie zacząłeś do tego dążyć? Zastanów się jakie są twoje szanse przetrwania, jeśli świat opanowałyby zombie? Czy w ostatnim tygodniu rozpocząłeś i skończyłeś jakiejkolwiek objętości utwór literacki? Szczerze: dlaczego nie znasz żadnej liczącej się serii komiksowej? Czy aby na pewno jakiekolwiek twoje przeświadczenia są w ogóle słuszne? Jeszcze raz, o wiele mocniej niż we śnie, jebnij się w czoło i przejdź się przynajmniej do sklepu rozważając to po drodze.
Po przesłuchaniu prawie wszystkich ich wydawnictw, uznaję, że spenetrowałem Natural Snow Buildings w stopniu wystarczającym, aby powrócić do nich dopiero w razie potrzeby podkopania wyższej amplitudy ewentualnego re-hype'u. Rzadko zdarza mi się interpretować rzeczy jednoznacznie jako stratę czasu, w przypadku tych dwojga jest to napastliwie oczywiste odczytanie.
Obiecanki cacanki na okultyzm, kruki, pogańskie zabobony sprowadzają się do stereotypowych dla post-folku ewokacji. Masońskie symbole na okładce? Ciekawy emblemat, skrywający kronikę życia flory. Modlitewnik? Franciszkański i naiwny mimo usilnej kreacji na pagan folkowy respons dawany Pocahaunted. Gdyby to była pierwsza publikacja Isengrid, gdyby pierwszy raz słyszeć takie grańko, można by się oddać minucie zadumy. Nawet wtedy jednak podejrzewać by można, że całą płytę nagrano w jeden dzień lub jeszcze lepiej: że całość materiału artyście z większym wyczuciem wystarczyłaby na jeden porywający kawałek. Deprymujące świadectwo nadproduktywności, którego najciekawszym elementem pozostaje tytuł.
Twinsistermoon
Then Fell the Ashes...
2010, Blackest Rainbow
2.7
Jeden wielki Sigur Rós. Facet daje czarną okładkę z wielkimi literami, czcionką, o której hobbyści mieliby pewnie wiele do powiedzenia, wielokropkiem na końcu, słowami fell oraz ashes w tytule i rzuca człowieka w sam środek gęstwiny mrocznych, psychodelicznych drone'ów. Hahahahaha. Ma być zimno, ciemno, igła kompasu kręcić się ma wokół własnej osi. Każą ci brnąć przez śnieg, szary opad, chłód i mgławicę, wszystko zawiane, zasypane. Tracisz siły na łażenie od jednego majaczącego we mgle kształtu do drugiego... Poganiacze ciągle krzyczą z poboczy: bądź przerażony, strach, strach, więcej lęku. Starasz się więc wyprodukować trochę zimnego potu, który uzupełniłby podmuchy wiatru niosącego marznący wodny pył. Nagle... tak, nie wydaje ci się! to anielski głos, a potem? to dźwięk pozytywki! Hipnotyzuje cię, podążasz za nim. Stajesz w pół kroku. Walisz się w czoło. Tak, ja też nie wiem jak mogłeś pomyśleć, że to pretensjonalne gówno może być czymś innym niż snem wyeksploatowanej wyobraźni.
Kiedy już się obudzisz - nie pij tyle Anatola, odstaw fajki, przejdź się. Uświadom sobie z całą mocą: mimo że na pierwszy rzut oka wydawać się może inaczej, każdy rok twojego życia był inny. Przypomnij sobie, co wyróżniało ostatnie pięć poszczególnych lat. A co je łączyło? Kim tak naprawdę chcesz być i czemu jeszcze nie zacząłeś do tego dążyć? Zastanów się jakie są twoje szanse przetrwania, jeśli świat opanowałyby zombie? Czy w ostatnim tygodniu rozpocząłeś i skończyłeś jakiejkolwiek objętości utwór literacki? Szczerze: dlaczego nie znasz żadnej liczącej się serii komiksowej? Czy aby na pewno jakiekolwiek twoje przeświadczenia są w ogóle słuszne? Jeszcze raz, o wiele mocniej niż we śnie, jebnij się w czoło i przejdź się przynajmniej do sklepu rozważając to po drodze.
Po przesłuchaniu prawie wszystkich ich wydawnictw, uznaję, że spenetrowałem Natural Snow Buildings w stopniu wystarczającym, aby powrócić do nich dopiero w razie potrzeby podkopania wyższej amplitudy ewentualnego re-hype'u. Rzadko zdarza mi się interpretować rzeczy jednoznacznie jako stratę czasu, w przypadku tych dwojga jest to napastliwie oczywiste odczytanie.