czwartek, 8 lipca 2010

Soundpool - Mirrors In Your Eyes

Soundpool
Mirrors In Your Eyes

2010, Killer Pimp



6.3



Na kartonikach soku Cappy rozrysowany jest przekrój pomarańcza, dzięki Bogu. Spore ułatwienie. Podobnie jak pomarańcz, Mirrors In Your Eyes składa się z warstw. Z zewnątrz jest, rzecz jasna, skórka, dość tradycyjna dream-popowa otulina. Dalej albedo – białe, skórzaste niteczki, w których gromadzi się podobno najwięcej witamin. Zgodnie z tą pogłoską, albedo jest dla Soundpool okazją do wprowadzenia żywotnych gitarowych sprzężeń, suchych wyładowań splecionych jednocześnie z miękkim kokonem wokali i sprężystym miąższem soczystego, jędrnego funky-disco. Schładzamy pomarańcza osiągając erzac rześkiego electro grupującego reflektywne szkła i anodyzowane aluminium w ruchliwy stroboskop. Obieramy pomarańcza, rozdzieramy go na malutkie kawałeczki i miksujemy z jogurtem, żeby rozpłynął się w alkaliczną mgłę. Fajnie?



Na poziomie pierwszego zetknięcia i tytułu, ewokującego typową scenerię klubową, można by określić disco jako dominantę. Byłaby to jednak półprawda: jest ono raczej celem, ściśle dopasowaną połówką fuzji, efektem ożywczej manipulacji zastałym równaniem. Soundpool to *zespół*, w oldschoolowym stylu kultywowanym przez jakieś Smashing Pumpkins lub, prędzej, Blonde Redhead, słyszalnych zresztą gdzieś w tle w charakterze inspiracji zaszczepiającej skondensowaną smugę chłodnego nowofalowego popu (hooki na basie, kojarząca się perka/bity). Długoletnia tradycja grania à la Lush czy MBV (Glider EP) obróciła się w post- , przede wszystkim dlatego, że stereotypowa dla genre potrzeba formacji została, paradoksalnie, zaspokojona dopiero w czynnościach kojarzonych zwykle z przeznaczonymi na parkiet projektami producent-wokalistka. Fajnie? Bombka, ej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz